niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział czwarty


  Megan weszła do domu trzaskając drzwiami. Zdjęła buty i rzuciła je w kąt. Minęła ojca, który spytał co się stało i pobiegła do swojego pokoju. Położyła torbę na podłodze siadając na łóżku; podciągnęła kolana pod brodę. Myślała o tym, co powiedział jej Niall. Czy on naprawdę tak uważał? Przecież to niedorzeczne! Nikt jej nigdy tak nie obraził.
  Meg chwyciła komórkę i zadzwoniła do Michaela.
  -Halo?- zapytał lekko zaspany.
  -Cześć, śpiochu. Może wpadniecie do mnie razem z Kasandrą?- zapytała z nadzieją w głosie.
  -Spoko- odpowiedział po kilkunastu sekundach.- Będziemy jakoś za godzinkę, pasuje?
  -Jasne- powiedziała z uśmiechem i rozłączyła się. Zeszła z łóżka i podążyła do pokoju swojego brata. Bez pukania wtargnęła do środka. Steve oczywiście grał na konsoli i nawet nie zauważył, że ktoś wszedł do jego syfu.
  -Stevie, żyjesz ty w ogóle?- zapytała dziewczyna śmiejąc się pod nosem.
  -Co?- spytał odwracając wzrok od ekranu.- O cześć, Meg. Siadaj- rzekł wskazując na fotel stojący przy ścianie. Dziewczyna podeszła do niego, zdjęła leżące tam ubrania i niepewnie usiadła.- Czego dusza żąda?- zapytał pewnie.
  -Skąd pewność, że coś od ciebie chcę? Może chciałam posiedzieć z młodszym braciszkiem?- spytała poirytowana. Steve spojrzał na nią wymownie.- Och, no dobra. Może ulotniłbyś się z domu na… trzy godzinki?
  -Ok- odpowiedział krótko i wrócił do gry.
  -I tak po prostu się zgadzasz? Nie wypytujesz dlaczego masz wyjść? Żadnych pretensji, że wyrzucam cię z domu?- zapytała zdziwiona szatynka.
  -Wnioskuję, że zaraz przyjdą Filce, więc nie chce mi się nawet z tobą sprzeczać- rzekł.
  -Nie mów tak na Kas i Mike’a! Nie rozumiem czemu ich tak nie lubisz- powiedziała dziewczyna z poirytowaniem.
  -Meg, idź już. Muszę przejść ten poziom!- krzyknął jej brat rzucając w nią poduszką. Dziewczyna ulotniła się z pokoju mrucząc pod nosem coś o sprytnej dziewczynce.

  Taty i Steve’a nie ma, więc czas zadzwonić po przyjaciół! Megan chwyciła komórkę i już miała wybierać numer, kiedy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Pokręciła głową z niedowierzeniem i pobiegła otworzyć.
  -Cześć wam!- krzyknęła z uśmiechem, ale kiedy ujrzała w drzwiach One Direction mina nieco jej zrzedła.- Co wy tu robicie?!
  -Fajne powitanie- burknął Zayn.
  -Skąd w ogóle wiecie gdzie mieszkam?- zapytała Meg krzyżując ręce na klatce piersiowej.
  -Ma się swoje sposoby, kochaniutka- powiedział Harry puszczając jej oczko.- Możemy wejść, czy będziemy tak stać?
  -Nie wpuszczę was, bo zaraz przyjdą moi przyjaciele- powiedziała ostro szatynka.
  -No weź, zmarnowaliśmy tyle benzyny, żeby tu przyjechać! Proooszę!- zaczął się wydzierać Louis klęcząc. Megan uderzyła się z otwartej dłoni w czoło i zrobiła im przejście.
  -Tylko nic nie zniszczcie!- ostrzegła ich, ponieważ chłopaki zaczęli szaleć jak małpy.
  -To twój chłopak?- zapytał Hazza wskazując na zdjęcie Megan i Steve’a.
  -To mój brat- powiedziała spokojnie.
  -Megan, gdzie kuchnia?- spytał Horan.
  -O nie! Na pewno cię tam nie wpuszczę, ty chodząca katastrofo! Mam tam przygotowane przystawki dla moich przyjaciół!- krzyknęła zdenerwowana.
  -Dla przyjaciół? Czyli dla nas!- krzyknął Lou biegnąc w stronę drzwi od kuchni. Skąd on, u licha, wiedział gdzie to jest? W każdym razie, Megan była szybsza i zasłoniła sobą drzwi od pomieszczenia.
  -Meg, no nie bądź taka!- powiedział Liam. Dziewczyna łypała na niego groźnie.
  -Wiesz, że jeśli nas nie wpuścisz po dobroci, będziemy musieli to zrobić siłą?- pogroził jej Harry.
  -Nie bądźcie tacy! Czemu musicie wszystko popsuć?!- zaczęła histeryzować Megan.
  -Nie to nie!- powiedział Horan i wszyscy rzucili się na dziewczynę łaskocząc ją. Przewagą Meg było to, że nie miała łaskotek. Rozległo się pukanie do drzwi. Chłopcy odwrócili się i pobiegli otworzyć. Megan szybko się otrząsnęła i także tam pobiegła.
  -Witamy, w naszych skromnych progach…- zaczął Liam, ale Meg szybko wpadła przed niego i wepchała całą siódemkę do domu.
  -Yyy… Megan, co tu się dzieje?- zapytała oszołomiona Kasandra. Dziewczyna zaczęła wszystko chaotycznie tłumaczyć. Kiedy skończyła jej przyjaciele wybuchli niepohamowanym śmiechem. Megan spojrzała na nich groźnie, więc szybko się ogarnęli.
  -Dobra, to może obejrzymy ten cholerny film?- zapytała zdenerwowana szatynka. Wszyscy pokiwali głowami na znak zgody.

  Megan siedziała między Michaelem a Harrym, który cały czas ją dźgał. Niall pożarł już piątą misę popcornu. Liam patrzył przez cały film na swoje stopy. Louis przedrzeźniał Kasandrę i w sumie cały czas się bili. Zayn jako jedyny był zainteresowany „Harrym Potterem i Insygniami Śmierci” cz.2. Film dobiegał już końca. Właśnie zaczynał się epilog. Znudzona Meg z obolałymi żebrami wstała z kanapy i poszła do łazienki. Zrobiła swoje i wróciła do opustoszałego salonu. Rozejrzała się, poszła do kuchni, do przedpokoju. Nigdzie nie było nawet ducha.
  -Ej! Gdzie jesteście?!- krzyknęła lekko wystraszona.
  Poszła na górę. Najpierw pokój Steve’a, taty, łazienka, gościnny. Nigdzie ich nie było. Podążyła do swojego pokoju niemal truchtem. Kiedy weszła dostała w głowę swoim własnym stanikiem. W pokoju byli wszyscy. Jej szafa była otwarta, a wszystkie ubrania leżały na podłodze. Zayn i Harry mieli na sobie jej dwa najlepsze biustonosze i macali je sobie nawzajem. Michael znalazł stringi, które Megan dostała na osiemnaste urodziny od Kasandry. Niall leżał w stercie jej ciuchów nadal wcinając popcorn i przy okazji wszędzie go rozsypując. Louis skakał po łóżku, a Kas i Liam próbowali jakoś opanować sytuację, ale i tak tylko się śmiali.
  -Ekhem…- odchrząknęła Megan. Wszystkie twarze zwróciły się w jej stronę. Cała ósemka wybuchła śmiechem.- Wiecie, chciałam zaproponować rozbieranego pokera do bielizny, ale widzę, że chyba macie fajniejsze zajęcia, więc was zostawiam- powiedziała i odwróciła się w stronę wyjścia. Zanim wyszła usłyszała zbiorowe jęknięcie chłopaków i wszyscy nagle zerwali się z miejsc. Megan zaśmiała się pod nosem.

  Na polu bitwy pozostali: Michael, Megan, Niall i Kasandra. Megan siedziała w bluzce, majtkach i skarpetkach, a reszta nie miała nawet naruszonych stroi. Na szczęście Meg zaczęła wygrywać. Najpierw Michael musiał pożegnać się ze spodniami przez co został w majtkach z serduszkami. Później padło na Kasandrę, która zdjęła bluzkę. Chłopcy, oczywiście nie wliczając Michaela, zagwizdali. Rozgrywka we czwórkę toczyła się jeszcze parę minut.
  Pozostali już tylko Niall w spodniach i Megan w skarpetkach. Horan nie za bardzo potrafił skupić się na kartach, tylko cały czas zerkał na dziewczynę. Megan właśnie wystawiła karty. Na jej nieszczęście. Zdjęła jedną skarpetkę. Kolejna kolejka. Tym razem Horan wyzbył się spodni i został w samej bieliźnie, więc Megan wygrała. Dziewczyna podskoczyła z radości i w samej bieliźnie zaczęła tańczyć jakiś dziwny taniec. Usłyszała trzaśnięcie drzwi.
  -CO TU SIĘ DZIEJE?!- krzyknął jej ojciec.
_____________________________________
Hej, nie spodziewaliście się mnie tak wcześnie, co? :P Ale w każdym razie jestem z najdłuższym rozdziałem jak dotychczas :D Zastanawiam się czy nie zmienić narracji na pierwszoosobową, ale chyba głupio tak nagle wszystko zmieniać, prawda? 
Rozdział jest taki średni, ale ujdzie ;P
Dzięki za tyle wejść ♥
I love you all!
Agata ;*

3 komentarze:

  1. Rozdział jest boski ;)
    ciekawe co na to ojciec Meg gdy zobaczy ją tańczącą w samej bieliźnie ;P
    powaliłaś mnie tym wejściem ojcam w takim momeńcie.
    Życze dużo weny i czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie ;*
    Czekam na nexta ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha, też chcę Horana w bieliźnie >.<
    Wgl chcę 1D w domu XD
    Boskie :P
    @EjToMoje

    OdpowiedzUsuń