wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział piąty


Przeczytaj tekst pod rozdziałem!

  Wszyscy w popłochu zaczęli zbierać swoje rzeczy i ubierać je na siebie byle jak. Kiedy byli w miarę ogarnięci ustawili się mimo woli w rzędzie.
  -Co to ma znaczyć?- zapytał ojciec Megan już trochę spokojniejszy.- Myślałem, że mają przyjść do ciebie tylko Michael i Kasandra. Co ta piątka żigolaków tu robi?- spytał wskazując na One Direction. Chłopcy mieli nietęgie miny.
  -Tato, to są moi współpracownicy. Ci, którym ułożyłam ten układ na casting- powiedziała Megan kojącym głosem.- Poza tym nie masz się czym martwić, tato. Nic złego się nie działo.
  -JAK TO NIC ZŁEGO?!- ponownie wybuchł pan Blase.- BIEGAŁAŚ W SAMEJ BIELIŹNIE PRZY JAKICHŚ CHŁOPAKACH! ZRESZTĄ, CO WY TU JESZCZE ROBICIE?!- zapytał wskazując na 1D.- WYNOCHA!- ryknął i zagonił ich do drzwi wyjściowych. Rzucili niedbałe „Cześć” i się ulotnili. Pan Blase zwrócił się do pozostałej trójki.- Kto wpadł na ten genialny pomysł, żeby ich tutaj zaprosić?
  -Sami się wprosili, tato- powiedziała spokojnie Meg.
  -My nawet o tym nie wiedzieliśmy- rzekł Mike.
  -Dobra. A ten równie wspaniały pomysł rozbieranego pokera?- Megan nieśmiało uniosła rękę w górę cały czas oglądając dywan. Nigdy nie był tak bardzo interesujący.- Dobrze, Mike, Kas, idźcie, proszę.- Bliźniaki natychmiast zebrały się i wyszły.- A ty, moja panno, marsz do pokoju. Jutro o tym pogadamy. Zbieraj karty i zmykaj.
  -Przepraszam…- wyszeptała Meg  i zrobiła to, o co poprosił ją ojciec.

  Megan obudziła się. Był pochmurny dzień. Dziewczyna niechętnie zwlekła się z łóżka, chwyciła szlafrok i zeszła do kuchni. Chyba nikt jeszcze nie wstał, ponieważ w domu było wyjątkowo cicho. Szatynka zrobiła sobie jajecznicę i zaczęła ją konsumować, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Przewróciła oczami i siedziała dalej. Jednak dźwięk nie ustawał. Łapczywie napchała jajecznicę do buzi i poszła otworzyć.
  -CZEGO?!- krzyknęła z pełnymi ustami. W drzwiach stało One Direction.- Kurde no, tylko nie wy! Wiecie co wam zrobi mój ojciec?!
  -Meg…- zaczął Liam.- Nie przyszliśmy tu w związku z wczorajszym zajściem. Pół godziny temu byliśmy umówieni pod studiem na próbę.
  -Jak to pół godziny temu?! Umówiliśmy się na trzynastą- powiedziała urażona.
  -No, a teraz jest wpół do drugiej- powiedział Loczek.
  -Nie, to niemożliwe! Cholera!- krzyknęła dziewczyna.- Dobra wejdźcie, dokończę śniadanie, ubiorę się i zejdę. Czekajcie tu- powiedziała i wpuściła piątkę idiotów do domu.
  Chłopcy z prędkością światła zasiedlili salon. Megan poszła do kuchni, aby schować brudne naczynia do zmywarki i napić się herbaty. Potem pobiegła szybko na górę i ubrała jakieś luźne ciuchy. Dzisiaj postawiła na naturalność i nie robiła żadnego makijażu. Poszła jeszcze do łazienki i załatwiła swoją powinność. Truchtem zeszła na dół.
  -Jestem gotowa, idziemy?- zapytała chłopaków.
  -Jasne, chodźmy- powiedział Lou chwytając swoją bluzę.

  -Kurde, chłopaki, błagam przyłóżcie się do tego jakkolwiek!- krzyknęła zrezygnowana dziewczyna patrząc na tragiczne poczynania mężczyzn.- Co to jest, Liam?! Biodra mają być w ciągłym ruchu! Lou, zaspany jesteś! Harry, Zayn, nie wygłupiajcie się już! Horan, ciebie nawet nie skomentuję…- Megan udzielała im niezbędnych rad jeszcze przez parę minut, kiedy nagle do studia wpadła Kasandra.
   -Meg, Meg, Meg! Znalazłam!- krzyczała w niebogłosy.
  -Co znalazłaś?- zapytała zniecierpliwiona szatynka.
  -Jak to co?!- oburzyła się Kas.- MIESZKANIE!- Dziewczyny zaczęły razem podskakiwać i piszczeć. Zatańczyły jeszcze jakiś dziwny taniec, któremu chłopcy przyglądali się z głupkowatymi minami.
  -Ej, możemy się już skupić na próbie?- spytał Horan.- Nie dość, że się spóźniłaś, to jeszcze przerywasz w połowie!
  -Opanuj swe emocje, Niall- odwarknęła dziewczyna.- I tak dzisiaj nic wam nie wychodzi. Może zamiast tracić tutaj czas pójdziemy na lody?- zaproponowała, na co wszyscy ochoczo pokiwali głowami.

  -NIALL! ZACHOWUJ SIĘ PRZY KOBIETACH!- krzyknął Hazza uderzając Nialla w potylicę.
  -Ale co ja zrobiłem?!- oburzył się blondyn z ustami pełnymi lodów waniliowych.
  -Co za idiota…- szepnęła sama do siebie Megan.
  -EJ, SŁYSZAŁEM!- ryknął Niall wskazując na nią palcem. Megan strzeliła jedynie tzw. „facepalm’a”.
  -Dobra, chłopaki. Miło było, ale się skończyło. Musimy z Megan obczaić to nowe mieszkanko- powiedziała Kas wstając od stolika. Meg natychmiast poszła w jej ślady.
  -Czekajcie, odwieziemy was- powiedział Malik.
  -Nie, to niedaleko- odpowiedziała mu Kas.
  -NALEGAM!- krzyknął Hazza.- Podaj tylko adres.
  -Flower Street 28- powiedziała niechętnie Kas, na co chłopcy po paru sekundach milczenia ryknęli śmiechem.
________________________
Witam po mojej długiej nieobecności ;) Rozdział byłby o tysiąckroć lepszy, gdybym dodawała go w małych częściach co parę dni, ale jednak jest w nim zawarte, to co chciałam. Pytania: Czemu Meg zaspała? Czemu chłopcy się śmiali?
A teraz parę ogłoszeń:
1. Od następnego rozdziału zmieniam narrację na pierwszoosobową.
2. Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach zapiszcie się w zakładce "Informowani i kontakt ze mną".
3. NIE BĘDZIE NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU, JEŻELI POD TYM NIE ZNAJDZIE SIĘ 5 KOMENTARZY!
Nie lubię tego robić, ale mimo tak wielu wejść (za które chcę teraz podziękować, jesteście wspaniali ♥) czuję się, jakbym pisała dla siebie. Tylko nieliczni komentują, a nawet taki komentarz jak "Spoko ;)" (bez reklamy -,-') bardzo motywuje do dalszej pracy :D
Do następnego, mam nadzieję, że się postaracie :*
I love you all!
Agata ;*

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział czwarty


  Megan weszła do domu trzaskając drzwiami. Zdjęła buty i rzuciła je w kąt. Minęła ojca, który spytał co się stało i pobiegła do swojego pokoju. Położyła torbę na podłodze siadając na łóżku; podciągnęła kolana pod brodę. Myślała o tym, co powiedział jej Niall. Czy on naprawdę tak uważał? Przecież to niedorzeczne! Nikt jej nigdy tak nie obraził.
  Meg chwyciła komórkę i zadzwoniła do Michaela.
  -Halo?- zapytał lekko zaspany.
  -Cześć, śpiochu. Może wpadniecie do mnie razem z Kasandrą?- zapytała z nadzieją w głosie.
  -Spoko- odpowiedział po kilkunastu sekundach.- Będziemy jakoś za godzinkę, pasuje?
  -Jasne- powiedziała z uśmiechem i rozłączyła się. Zeszła z łóżka i podążyła do pokoju swojego brata. Bez pukania wtargnęła do środka. Steve oczywiście grał na konsoli i nawet nie zauważył, że ktoś wszedł do jego syfu.
  -Stevie, żyjesz ty w ogóle?- zapytała dziewczyna śmiejąc się pod nosem.
  -Co?- spytał odwracając wzrok od ekranu.- O cześć, Meg. Siadaj- rzekł wskazując na fotel stojący przy ścianie. Dziewczyna podeszła do niego, zdjęła leżące tam ubrania i niepewnie usiadła.- Czego dusza żąda?- zapytał pewnie.
  -Skąd pewność, że coś od ciebie chcę? Może chciałam posiedzieć z młodszym braciszkiem?- spytała poirytowana. Steve spojrzał na nią wymownie.- Och, no dobra. Może ulotniłbyś się z domu na… trzy godzinki?
  -Ok- odpowiedział krótko i wrócił do gry.
  -I tak po prostu się zgadzasz? Nie wypytujesz dlaczego masz wyjść? Żadnych pretensji, że wyrzucam cię z domu?- zapytała zdziwiona szatynka.
  -Wnioskuję, że zaraz przyjdą Filce, więc nie chce mi się nawet z tobą sprzeczać- rzekł.
  -Nie mów tak na Kas i Mike’a! Nie rozumiem czemu ich tak nie lubisz- powiedziała dziewczyna z poirytowaniem.
  -Meg, idź już. Muszę przejść ten poziom!- krzyknął jej brat rzucając w nią poduszką. Dziewczyna ulotniła się z pokoju mrucząc pod nosem coś o sprytnej dziewczynce.

  Taty i Steve’a nie ma, więc czas zadzwonić po przyjaciół! Megan chwyciła komórkę i już miała wybierać numer, kiedy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Pokręciła głową z niedowierzeniem i pobiegła otworzyć.
  -Cześć wam!- krzyknęła z uśmiechem, ale kiedy ujrzała w drzwiach One Direction mina nieco jej zrzedła.- Co wy tu robicie?!
  -Fajne powitanie- burknął Zayn.
  -Skąd w ogóle wiecie gdzie mieszkam?- zapytała Meg krzyżując ręce na klatce piersiowej.
  -Ma się swoje sposoby, kochaniutka- powiedział Harry puszczając jej oczko.- Możemy wejść, czy będziemy tak stać?
  -Nie wpuszczę was, bo zaraz przyjdą moi przyjaciele- powiedziała ostro szatynka.
  -No weź, zmarnowaliśmy tyle benzyny, żeby tu przyjechać! Proooszę!- zaczął się wydzierać Louis klęcząc. Megan uderzyła się z otwartej dłoni w czoło i zrobiła im przejście.
  -Tylko nic nie zniszczcie!- ostrzegła ich, ponieważ chłopaki zaczęli szaleć jak małpy.
  -To twój chłopak?- zapytał Hazza wskazując na zdjęcie Megan i Steve’a.
  -To mój brat- powiedziała spokojnie.
  -Megan, gdzie kuchnia?- spytał Horan.
  -O nie! Na pewno cię tam nie wpuszczę, ty chodząca katastrofo! Mam tam przygotowane przystawki dla moich przyjaciół!- krzyknęła zdenerwowana.
  -Dla przyjaciół? Czyli dla nas!- krzyknął Lou biegnąc w stronę drzwi od kuchni. Skąd on, u licha, wiedział gdzie to jest? W każdym razie, Megan była szybsza i zasłoniła sobą drzwi od pomieszczenia.
  -Meg, no nie bądź taka!- powiedział Liam. Dziewczyna łypała na niego groźnie.
  -Wiesz, że jeśli nas nie wpuścisz po dobroci, będziemy musieli to zrobić siłą?- pogroził jej Harry.
  -Nie bądźcie tacy! Czemu musicie wszystko popsuć?!- zaczęła histeryzować Megan.
  -Nie to nie!- powiedział Horan i wszyscy rzucili się na dziewczynę łaskocząc ją. Przewagą Meg było to, że nie miała łaskotek. Rozległo się pukanie do drzwi. Chłopcy odwrócili się i pobiegli otworzyć. Megan szybko się otrząsnęła i także tam pobiegła.
  -Witamy, w naszych skromnych progach…- zaczął Liam, ale Meg szybko wpadła przed niego i wepchała całą siódemkę do domu.
  -Yyy… Megan, co tu się dzieje?- zapytała oszołomiona Kasandra. Dziewczyna zaczęła wszystko chaotycznie tłumaczyć. Kiedy skończyła jej przyjaciele wybuchli niepohamowanym śmiechem. Megan spojrzała na nich groźnie, więc szybko się ogarnęli.
  -Dobra, to może obejrzymy ten cholerny film?- zapytała zdenerwowana szatynka. Wszyscy pokiwali głowami na znak zgody.

  Megan siedziała między Michaelem a Harrym, który cały czas ją dźgał. Niall pożarł już piątą misę popcornu. Liam patrzył przez cały film na swoje stopy. Louis przedrzeźniał Kasandrę i w sumie cały czas się bili. Zayn jako jedyny był zainteresowany „Harrym Potterem i Insygniami Śmierci” cz.2. Film dobiegał już końca. Właśnie zaczynał się epilog. Znudzona Meg z obolałymi żebrami wstała z kanapy i poszła do łazienki. Zrobiła swoje i wróciła do opustoszałego salonu. Rozejrzała się, poszła do kuchni, do przedpokoju. Nigdzie nie było nawet ducha.
  -Ej! Gdzie jesteście?!- krzyknęła lekko wystraszona.
  Poszła na górę. Najpierw pokój Steve’a, taty, łazienka, gościnny. Nigdzie ich nie było. Podążyła do swojego pokoju niemal truchtem. Kiedy weszła dostała w głowę swoim własnym stanikiem. W pokoju byli wszyscy. Jej szafa była otwarta, a wszystkie ubrania leżały na podłodze. Zayn i Harry mieli na sobie jej dwa najlepsze biustonosze i macali je sobie nawzajem. Michael znalazł stringi, które Megan dostała na osiemnaste urodziny od Kasandry. Niall leżał w stercie jej ciuchów nadal wcinając popcorn i przy okazji wszędzie go rozsypując. Louis skakał po łóżku, a Kas i Liam próbowali jakoś opanować sytuację, ale i tak tylko się śmiali.
  -Ekhem…- odchrząknęła Megan. Wszystkie twarze zwróciły się w jej stronę. Cała ósemka wybuchła śmiechem.- Wiecie, chciałam zaproponować rozbieranego pokera do bielizny, ale widzę, że chyba macie fajniejsze zajęcia, więc was zostawiam- powiedziała i odwróciła się w stronę wyjścia. Zanim wyszła usłyszała zbiorowe jęknięcie chłopaków i wszyscy nagle zerwali się z miejsc. Megan zaśmiała się pod nosem.

  Na polu bitwy pozostali: Michael, Megan, Niall i Kasandra. Megan siedziała w bluzce, majtkach i skarpetkach, a reszta nie miała nawet naruszonych stroi. Na szczęście Meg zaczęła wygrywać. Najpierw Michael musiał pożegnać się ze spodniami przez co został w majtkach z serduszkami. Później padło na Kasandrę, która zdjęła bluzkę. Chłopcy, oczywiście nie wliczając Michaela, zagwizdali. Rozgrywka we czwórkę toczyła się jeszcze parę minut.
  Pozostali już tylko Niall w spodniach i Megan w skarpetkach. Horan nie za bardzo potrafił skupić się na kartach, tylko cały czas zerkał na dziewczynę. Megan właśnie wystawiła karty. Na jej nieszczęście. Zdjęła jedną skarpetkę. Kolejna kolejka. Tym razem Horan wyzbył się spodni i został w samej bieliźnie, więc Megan wygrała. Dziewczyna podskoczyła z radości i w samej bieliźnie zaczęła tańczyć jakiś dziwny taniec. Usłyszała trzaśnięcie drzwi.
  -CO TU SIĘ DZIEJE?!- krzyknął jej ojciec.
_____________________________________
Hej, nie spodziewaliście się mnie tak wcześnie, co? :P Ale w każdym razie jestem z najdłuższym rozdziałem jak dotychczas :D Zastanawiam się czy nie zmienić narracji na pierwszoosobową, ale chyba głupio tak nagle wszystko zmieniać, prawda? 
Rozdział jest taki średni, ale ujdzie ;P
Dzięki za tyle wejść ♥
I love you all!
Agata ;*

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział trzeci



  Megan wskazywała oskarżycielsko na Nialla i Louisa, którzy z otępiałymi minami wpatrywali się w dziewczynę. Nagle opuściła palec i usiadła pod ścianą.
  -Dlaczego ja zawsze muszę mieć takiego pecha?!- szeptała sama do siebie. – Czy to nie mógł być ktoś inny?!
  -Ekhem!- odchrząknął jeden z chłopaków. Megan odwróciła twarz w jego stronę. Zrobił to zielonooki Loczek.- Ktoś mi wyjaśni o co tu chodzi?- zapytał z głupkowatą miną.
  -A wiesz, ci dwaj omal mnie wczoraj nie przejechali- powiedziała Meg z sarkastycznym uśmieszkiem.
  -Musimy to roztrząsać?- spytał blondyn kręcąc oczami.- Obyś dobrze tańczyła, bo jesteśmy makabrycznie zmęczeni- dodał z przekąsem. Megan posłała mu jedno ze swoich groźnych spojrzeń. Rzuciła torbę na podłogę i zrobiła krótką, aczkolwiek wyczerpującą rozgrzewkę. Włączyła piosenkę.
  Na początku układu ruszała jedynie ramionami, ale kiedy piosenka się rozkręciła podskoczyła wysoko w górę, na co Horan zrobił zdziwioną minę. Kiedy opadła na dół niczym piórko zrobiła nie skomplikowaną, ale jednak szybką sztuczkę z użyciem rąk i bioder. Teraz jej ruchy wyglądały jakby udawała Harry’ego Pottera. Udawała, że czaruje różdżka, rzuca zaklęcie i wiele podobnych, uśmiechając się przy tym jakby do kogoś, kto stałby przed nią. Ruch ten powtarzała za każdym razem na refren. Częstym epizodem w jej układzie był także tak zwany „shaker” i udawanie, że bije ręką o podłogę. Na ostatni takt pozostała w pozie siadu podpartego z przodu i z wysuniętą w bok prawą nogą.
  Kiedy piosenka się skończyła, Megan odczekała parę sekund po czym wstała ciężko dysząc. Podeszła do chłopaków.
  -I jak?- zapytała.
  -T… to- zaczął Harry jąkając się.
  -To było… eh- dopowiedział Liam.
  -Tak, świetnie ci poszło- dodał nieśmiało Zayn.
  -Kurwa, to było zajebiste- wyszeptał Niall zapatrzony w Megan jak w obrazek. Wszyscy zwrócili się w jego stronę. Megan prychnęła, ale mimo wszystko uśmiechnęła się lekko.
  -Tak, to chyba mówi samo za siebie- rozładował sytuację Louis.
  -To znaczy, że mam tą robotę?!- zapytała z niedowierzeniem Megan.
  -Tak!- krzyknęli wszyscy chórem.

  Zmęczona, ale szczęśliwa Megan weszła do kawiarni. Nauczyła chłopaków początku układu. Nie obyło się bez śmiechów, krzyków Megan i kłótni między nią a Horanem. Chłopcy dodali jeszcze kilka swoich ruchów. W końcu wypuścili Meg, a sami poszli do domu. Dziewczyna skierowała się do swojego stolika i rozsiadła się. Wyjęła swój telefon z torby i obejrzała po raz setny filmik, na którym cała szóstka tańczy. Dziewczyna była w szoku, że Niall może tak wysoko skakać. One Direction miało znakomitą koordynację ruchową, więc tańczyli nieźle, chociaż trik, który wymyśliła Meg wychodził im komicznie. Ruszali rękami jakby ktoś poraził ich prądem, a biodra miały zaraz gdzieś polecieć. Meg poczuła, że ktoś puka ją w ramię. Zastopowała filmik i zwróciła się w tamtą stronę. Kas stała i z trochę smutną miną przywitała się z przyjaciółką uściskiem. Megan wskazała na krzesło Kasandry, na co tamta usiadła wzdychając.
  -Kas, co jest?- zapytała Meg z zatroskaną miną.
  -Mama twierdzi, że kawiarnia traci na popularności i mówi, że musimy wymyślić coś, by ją odświeżyć na przykład…- urwała w pół zdania rumieniąc się.
   -Na przykład... co?- dopytywała szatynka.
  -Och, ale to strasznie głupi pomysł!- krzyknęła Kasandra. Kiedy jednak zobaczyła dość groźną minę przyjaciółki, zmiękła.- Okej, jak chcesz, to ci powiem. Mama wymyśliła, żebyś dała pokaz taneczny, podczas, gdy ja będę śpiewać- wyrzuciła z siebie pospiesznie i spuściła głowę ponownie oblewając się czerwienią.
  -Ale to nie jest wcale głupi pomysł, Kas!- krzyknęła radośnie Megan.- To znaczy, będę miała teraz mniej czasu, ale na pewno coś wykombinuję.
  -Może zabrzmi to egoistycznie, ale mi nie chodziło o to, czy będziesz miała czas. Ja nie chcę śpiewać, pamiętasz co było ostatnim razem?- powiedziała mulatka zwieszając głowę.
  -Kasandra, miałaś wtedy czternaście lat!- rzekła Megan.
  -Ale ja nie chcę!- wrzasnęła Kas i ze łzami w oczach pobiegła do kuchni.

  Megan weszła do domu i zdjęła buty. Bez słowa poszła do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i patrzyła w sufit. Poczuła, że jej telefon wibrował. Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła go. Otworzyła wiadomość, którą otrzymała od niezapisanego numeru.
„Hej, kiedy się spotkamy, żeby poćwiczyć? Liam xx”
  Meg przeanalizowała szybko swój najbliższy dzień i natychmiast kliknęła w miejsce wpisywania wiadomości i wystukała:
„Mam czas jutro o piętnastej. Pasuje Wam?”
  Niemal natychmiast otrzymała odpowiedź:
„O piętnastej trzydzieści w studio ;) Dobranoc xx”
  Megan uśmiechnęła się pod nosem i zablokowała telefon. Spojrzała na zegar wiszący na ścianie, który wskazywał dwudziestą. Dziewczyna z westchnięciem wstała z łózka, wzięła bieliznę i ruszyła do łazienki.

  Szatynka opierała się o ścianę w studiu. Była już szesnasta, a chłopaków ani widu, ani słychu. Zniecierpliwiona ruszyła do drzwi. Powiedziała szybko „Do widzenia” i wyszła na zewnątrz. Ruszyła w stronę domu. Nagle usłyszała, że ktoś wykrzykuje jej imię. Odwróciła się i zobaczyła chłopaków wchodzących do budynku. Wściekła podbiegła do roześmianych facetów.
  -Co wy sobie myślicie?! Czekam na was godzinę!- zaczęła się na nich wydzierać.
  -Megan, spokojnie- zaczął Liam.- Po pierwsze wysłałem ci o czternastej SMS-a, że się spóźnimy- powiedział z uśmiechem na ustach. Meg sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła komórkę. Rzeczywiście, otrzymała ową wiadomość. Schowała telefon, spaliła buraka i podążyła szybko do studia.

  -NIALL, KONTROLUJ TE ŁAPY!- krzyczała zdenerwowana Megan.- SĄ JAK MAKARON!
  -ROBIĘ CO MOGĘ!- odpowiedział blondyn krzykiem.
  -DZIWNE, ŻE…- zaczęła już dziewczyna, ale ktoś zakrył jej buzię ręką.
  -Meguś, mogłabyś być ciszej? Głowa mnie już boli- powiedział Harry z uśmiechem i zabrał rękę. Dziewczyna zmierzyła go groźnym wzrokiem, więc ewakuował się za Liama.
  -ONA GWAŁCI MNIE WZROKIEM!- pisnął Styles. Liam odsunął się, bo Harry zaczął miąć mu koszulkę.
  -Dobra, może na dziś koniec?- spytał z łagodnym uśmiechem. Wszyscy potaknęli cicho.
  Megan jak najszybciej tylko potrafiła poszła do szatni i przebrała się w mgnieniu oka, chłopcy nawet nie przeszli korytarzyka. Powiedziała szybkie „Cześć” i ruszyła do domu.

______________________________
No hej ;3 Wiem, że długo, nawet bardzo długo nie dodawałam rozdziału, ale opisanie układu sprawiło mi wiele trudności, pewnie dlatego, że nie umiem tańczyć xD
Według mnie tylko końcówka jest spoko :D W następnym rozdziale napiszę dlaczego Megan była taka wkurzona ;P Dwa pytanka:
a) mogę przeklinać?
b) pewnie chcecie dużo śmiesznych sytuacji? :P
Chciałam też podziękować za pięć komentarzy! Jesteście wspaniali :*
To chyba tyle ;)
I love you all!
Agata ;*