Przeczytaj tekst pod rozdziałem!
Wszyscy w popłochu zaczęli zbierać swoje
rzeczy i ubierać je na siebie byle jak. Kiedy byli w miarę ogarnięci ustawili
się mimo woli w rzędzie.
-Co to ma znaczyć?- zapytał ojciec Megan już
trochę spokojniejszy.- Myślałem, że mają przyjść do ciebie tylko Michael i
Kasandra. Co ta piątka żigolaków tu robi?- spytał wskazując na One Direction.
Chłopcy mieli nietęgie miny.
-Tato, to są moi współpracownicy. Ci, którym
ułożyłam ten układ na casting- powiedziała Megan kojącym głosem.- Poza tym nie
masz się czym martwić, tato. Nic złego się nie działo.
-JAK TO NIC ZŁEGO?!- ponownie wybuchł pan
Blase.- BIEGAŁAŚ W SAMEJ BIELIŹNIE PRZY JAKICHŚ CHŁOPAKACH! ZRESZTĄ, CO WY TU
JESZCZE ROBICIE?!- zapytał wskazując na 1D.- WYNOCHA!- ryknął i zagonił ich do
drzwi wyjściowych. Rzucili niedbałe „Cześć” i się ulotnili. Pan Blase zwrócił
się do pozostałej trójki.- Kto wpadł na ten genialny pomysł, żeby ich tutaj
zaprosić?
-Sami się wprosili, tato- powiedziała
spokojnie Meg.
-My nawet o tym nie wiedzieliśmy- rzekł Mike.
-Dobra. A ten równie wspaniały pomysł
rozbieranego pokera?- Megan nieśmiało uniosła rękę w górę cały czas oglądając
dywan. Nigdy nie był tak bardzo interesujący.- Dobrze, Mike, Kas, idźcie,
proszę.- Bliźniaki natychmiast zebrały się i wyszły.- A ty, moja panno, marsz
do pokoju. Jutro o tym pogadamy. Zbieraj karty i zmykaj.
-Przepraszam…- wyszeptała Meg i zrobiła to, o co poprosił ją ojciec.
Megan obudziła się. Był pochmurny dzień.
Dziewczyna niechętnie zwlekła się z łóżka, chwyciła szlafrok i zeszła do
kuchni. Chyba nikt jeszcze nie wstał, ponieważ w domu było wyjątkowo cicho.
Szatynka zrobiła sobie jajecznicę i zaczęła ją konsumować, kiedy usłyszała
dzwonek do drzwi. Przewróciła oczami i siedziała dalej. Jednak dźwięk nie
ustawał. Łapczywie napchała jajecznicę do buzi i poszła otworzyć.
-CZEGO?!- krzyknęła z pełnymi ustami. W
drzwiach stało One Direction.- Kurde no, tylko nie wy! Wiecie co wam zrobi mój
ojciec?!
-Meg…- zaczął Liam.- Nie przyszliśmy tu w
związku z wczorajszym zajściem. Pół godziny temu byliśmy umówieni pod studiem
na próbę.
-Jak to pół godziny temu?! Umówiliśmy się na
trzynastą- powiedziała urażona.
-No, a teraz jest wpół do drugiej- powiedział
Loczek.
-Nie, to niemożliwe! Cholera!- krzyknęła
dziewczyna.- Dobra wejdźcie, dokończę śniadanie, ubiorę się i zejdę. Czekajcie
tu- powiedziała i wpuściła piątkę idiotów do domu.
Chłopcy z prędkością światła zasiedlili
salon. Megan poszła do kuchni, aby schować brudne naczynia do zmywarki i napić
się herbaty. Potem pobiegła szybko na górę i ubrała jakieś luźne ciuchy.
Dzisiaj postawiła na naturalność i nie robiła żadnego makijażu. Poszła jeszcze
do łazienki i załatwiła swoją powinność. Truchtem zeszła na dół.
-Jestem gotowa, idziemy?- zapytała chłopaków.
-Jasne, chodźmy- powiedział Lou chwytając
swoją bluzę.
-Kurde, chłopaki, błagam przyłóżcie się do tego
jakkolwiek!- krzyknęła zrezygnowana dziewczyna patrząc na tragiczne poczynania
mężczyzn.- Co to jest, Liam?! Biodra mają być w ciągłym ruchu! Lou, zaspany
jesteś! Harry, Zayn, nie wygłupiajcie się już! Horan, ciebie nawet nie
skomentuję…- Megan udzielała im niezbędnych rad jeszcze przez parę minut, kiedy
nagle do studia wpadła Kasandra.
-Meg, Meg, Meg! Znalazłam!- krzyczała w
niebogłosy.
-Co znalazłaś?- zapytała zniecierpliwiona
szatynka.
-Jak to co?!- oburzyła się Kas.- MIESZKANIE!-
Dziewczyny zaczęły razem podskakiwać i piszczeć. Zatańczyły jeszcze jakiś
dziwny taniec, któremu chłopcy przyglądali się z głupkowatymi minami.
-Ej, możemy się już skupić na próbie?- spytał
Horan.- Nie dość, że się spóźniłaś, to jeszcze przerywasz w połowie!
-Opanuj swe emocje, Niall- odwarknęła
dziewczyna.- I tak dzisiaj nic wam nie wychodzi. Może zamiast tracić tutaj czas
pójdziemy na lody?- zaproponowała, na co wszyscy ochoczo pokiwali głowami.
-NIALL! ZACHOWUJ SIĘ PRZY KOBIETACH!-
krzyknął Hazza uderzając Nialla w potylicę.
-Ale co ja zrobiłem?!- oburzył się blondyn z
ustami pełnymi lodów waniliowych.
-Co za idiota…- szepnęła sama do siebie
Megan.
-EJ, SŁYSZAŁEM!- ryknął Niall wskazując na
nią palcem. Megan strzeliła jedynie tzw. „facepalm’a”.
-Dobra, chłopaki. Miło było, ale się
skończyło. Musimy z Megan obczaić to nowe mieszkanko- powiedziała Kas wstając
od stolika. Meg natychmiast poszła w jej ślady.
-Czekajcie, odwieziemy was- powiedział Malik.
-Nie, to niedaleko- odpowiedziała mu Kas.
-NALEGAM!- krzyknął Hazza.- Podaj tylko
adres.
-Flower Street 28- powiedziała niechętnie
Kas, na co chłopcy po paru sekundach milczenia ryknęli śmiechem.
________________________
Witam po mojej długiej nieobecności ;) Rozdział byłby o tysiąckroć lepszy, gdybym dodawała go w małych częściach co parę dni, ale jednak jest w nim zawarte, to co chciałam. Pytania: Czemu Meg zaspała? Czemu chłopcy się śmiali?
A teraz parę ogłoszeń:
1. Od następnego rozdziału zmieniam narrację na pierwszoosobową.
2. Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach zapiszcie się w zakładce "Informowani i kontakt ze mną".
3. NIE BĘDZIE NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU, JEŻELI POD TYM NIE ZNAJDZIE SIĘ 5 KOMENTARZY!
Nie lubię tego robić, ale mimo tak wielu wejść (za które chcę teraz podziękować, jesteście wspaniali ♥) czuję się, jakbym pisała dla siebie. Tylko nieliczni komentują, a nawet taki komentarz jak "Spoko ;)" (bez reklamy -,-') bardzo motywuje do dalszej pracy :D
Do następnego, mam nadzieję, że się postaracie :*
I love you all!
Agata ;*