czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział ósmy, część pierwsza

  Otworzyłam leniwie oczy. Leżałam na ławce w ogrodzie. Matko, to co się wczoraj działo było istną masakrą. Dopóki na grillu znajdowali się nasi rodzice było całkiem nieźle, ale kiedy zostaliśmy sami… Chłopaki poszli do swojego domu i przynieśli dwie skrzynki piwa, które zostały w niedługim czasie roztrwonione. Kiedy piwo się skończyło przyszedł czas na wódkę i wino. Dalej nic nie pamiętam…
  Chciałam wstać, ale poczułam czyjąś rękę mocno trzymającą moje lewe udo. Odwróciłam się w tamtym kierunku i ujrzałam Louisa, który przytulał moją nogę i prawił jej czułe słówka, nazywając przy tym „Rachel”. No, to zostałam uziemiona. Usiadłam ostrożnie i rozejrzałam się. Na huśtawce leżeli Kasandra i Liam. Na trawie pod nimi znajdowali się Michael i Harry, a wokół nich były porozrzucane karty. Zayn natomiast leżał na grządce bratków. Nigdzie nie mogłam dojrzeć Nialla.
  Ponownie podjęłam próbę wydostania się z żelaznego uścisku Louisa - bezskutecznie. Westchnęłam i ponownie się położyłam. Usłyszałam czyjeś kroki tuż za moją głową, więc się odwróciłam. Stał za mną Niall i starał się powstrzymać śmiech. Usiadłam i uderzyłam go z całej siły w kolano, żeby się uspokoił.
  -Może byś mi pomógł?! - Wskazałam na moją nogę, szepcząc. Blondyn podszedł do Lou i lekko łaskocząc delikatnie zsunął go z ławki, a ja byłam wolna. Spojrzałam na niego krzywo.
  - No co? - Podniósł jedną brew do góry i się uśmiechnął. - Idziesz stąd, czy będziesz tu nadal leżeć?
  - Yy, jasne. Już idę. - Zwlekłam się z ławki i od razu się zachwiałam. Upadłabym, gdyby nie moja kochana ściana. Miałam niezły „syndrom dnia następnego”. Kiedy tylko znalazłam się w kuchni sięgnęłam po wodę mineralną, którą wypiłam natychmiastowo.
  - Nie masz kaca? - zapytałam Nialla zdziwiona. On tylko pokręcił głową i poszedł do salonu, gdzie rozsiadł się jak król. Chwyciłam butelkę z wodą i poszłam do mojego nowego pokoju. Swoją drogą trzeba by się rozpakować.

  Zamykałam już szafę, kiedy nagle do mojej oazy spokoju wpadli dwaj rozbawieni idioci, których potocznie nazywano Zaynem i Harrym. Chłopaki strzelali do siebie z pistolecików na wodę. Wszystko było mokre, łącznie ze mną. Dobrze, że nie pościeliłam jeszcze łóżka.
  - CHŁOPAKI! – krzyknęłam rozwścieczona. Harry odwrócił się w moją stronę, tak, jakby dopiero teraz zorientował się, że są razem ze mną w moim pokoju. – WYNOCHA! – Wyrzuciłam ich z pomieszczenia siłą. Oczywiście zostałam jeszcze bardziej zmoczona. Westchnęłam, wyjęłam z szafy świeże ubrania i przeszłam do mojej prywatnej łazienki. Zamknęłam wszystkie drzwi na klucz i puściłam wodę do wanny. Włączyłam spokojną muzykę, dolałam jeszcze kilka płynów do kąpieli oraz wsypałam płatki róż. Swoją drogą, to moja łazienka była bardzo nastrojowa. Ciekawe, kto mieszkał w moim pokoju, kiedy należał on jeszcze do chłopaków? Pewnie ten flirciarz Hazza.
  Zanurzyłam się w wodzie. Była przyjemnie ciepła. Muzyka grała, po całym pomieszczeniu rozchodził się zapach róż. Odprężyłam się jak nigdy, mogłam tak leżeć w nieskończoność, ale dane mi było tylko pół godziny. Z korytarza usłyszałam krzyki. Westchnęłam. Pewnie Kas się tym nie zajmie. Wypiła wczoraj całkiem sporo, a niezbyt przyswaja sobie alkohol.

  Wyszłam z wanny zawijając się tylko w szlafrok. Przeszłam na korytarz. Dostałam w twarz starym kapciem, a jakże! Chciałam krzyczeć już z wściekłości, ale ujrzałam Nialla i Harry’ego. Blondas siedział na tym drugim i nacierał go… w sumie, to co to było? Wydawało mi się na początku, że to drugi but, ale się pomyliłam. Nie ma to, jak wytrzeć swojego przyjaciela brudnymi skarpetami, prawda? Skąd wiem, że to skarpety? Po pierwsze, jedna z nich wypadła Niallowi z ręki, po drugie, „ten” odór rozchodził się po calutkim domu. No, ja ich chyba zabiję!
_________________________
Witajcie. Dodałam tylko pierwszą część, bo chciałam coś w końcu opublikować. Czemu mnie nie było? Znalazłam chłopaka (och, szpan) i nie miałam za dużo czasu i weny. Wiem, wiem, muszę się bardziej postarać, ech... To co widnieje ponad kreską jest istną masakrą. Szykowałam coś dla Was, ale nie jest to zbyt interesujące, jak sądzę. Poprawię się, obiecuję.
Dziękuję Anonimowi, który nabił mi komentarze. Kocham cię ♥
To do następnego, postaram się jak najszybciej!
I love you all!
Agata ;* 

5 komentarzy:

  1. super rozdział , fajnie,że znalazłaś sobie chłopaka. czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział trochę krotki ale buduje swego rodzaj niecierpliwość. Super że znalazłaś sobie chłopaka. czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nacierał go skarpetką? o.o Ten człowiek to czyste zuo O.O
    http://szalone-zycie-zaczarowanej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem masz swoje życie prywatne :P a co do rozdziału to jest Boski nawet nie waż się mówić że nie ja osobiście bardzo kocham takie śmieszne sytuacje jak ta dlatego nie mogę się doczekać 2 części oraz życzę weny ;D I love you too <3

    OdpowiedzUsuń
  5. haha fajne ;p

    OdpowiedzUsuń