Weszłam do mojego pokoju zdyszana. Idioci,
idioci wszędzie! Kas wymiotuje w swojej łazience już od godziny, a chłopaki
szaleją. Jestem cała w starych skarpetach, piórach, mące i miodzie.
- Szatyneczko… - Usłyszałam za sobą męski
głos. – Szykuj się na kąpiel!
Zorientowałam się, że był to Harry. Złapał
mnie w pasie, przewiesił sobie przez ramię i zaniósł do wspólnej łazienki.
Początkowo nie wiedziałam o co chodzi, ale po chwili zostałam włożona do zimnej
wody w wannie. Nienawidzę tych idiotów! Wyskoczyłam natychmiast i owinęłam się
ręcznikiem. Plusem tej „kąpieli”, było to, że obmyłam się z tamtych brudów.
Wkurzona poszłam do mojego pokoju. Niech oni idą do swojego domu! Przebrałam
się w trybie natychmiastowym i wysuszyłam włosy. Zeszłam na dół do kuchni,
ponieważ byłam głodna. Przez te dzieciaki nie zdążyłam nawet nic zjeść. Usiadłam
przy stole i wzięłam od Nialla jednego naleśnika z dżemem wiśniowym.
- EJ! – krzyknął blondyn rzucając się po
ciasto, ale byłam szybsza i się odsunęłam. – To moje!
- Tak? A to jest MÓJ dom! Zjedz, co masz zjeść
i idźcie wreszcie do siebie! – odpowiedziałam mu i skonsumowałam naleśnika. –
Gdzie reszta?
- Pewnie na górze… - odpowiedział blondyn
zrezygnowanie. Pobiegłam po schodach. Na szczęście nie wpadłam na nikogo.
Zajrzałam do pokoju Kas. Spała, więc wyszłam, aby jej nie obudzić. Kiedy się
odwracałam wpadłam na Liama.
- Masz miód we włosach – powiedział i wyjął
go. – Co oni ci zrobili? – zapytał przez śmiech.
- A co mogli mi zrobić? No pomyśl…
- Idioci…
- No ba!
- A CO WY TAM ROMANSUJECIE?! – usłyszeliśmy krzyk
Loczka, który sekundę później znalazł się przy nas. – SHE’S MINE! – wrzasnął,
oplótł mnie ramionami i wyniósł. Gdybym mogła, to uderzyłabym się z otwartej
ręki w twarz. Liam podążył za nami śmiejąc się do rozpuku. Czyli był
wtajemniczony… Zdrajca! Harry postawił mnie w kuchni, gdzie nadal siedział
Nialler.
- Idźcie z łaski swojej do domu! – krzyknęłam
łamiącym się głosem. – Chłopaki, błagam, póki było fajnie, to było fajnie, ale
jestem już wykończona psychicznie, proszę, idźcie już. Jutro się spotkamy –
powiedziałam im wszystkim z lekkim uśmiechem. Pokiwali nieśmiało głowami. Zanim
wyszli jeszcze każdy z nich pocałował mnie w policzek. NARESZCIE SAMA!
Siedziałam na kanapie. Kasandra nadal spała. Było
około piętnastej. Dobrze, że dziś nie musiałam już nigdzie wychodzić, bo chyba bym
umarła z przemęczenia. Chłopaki dzwonili jeszcze do mnie i przepraszali, za to,
jak się zachowali. Dwa razy podesłali nawet pocztę kwiatową. Słodcy idioci.
Czytałam książkę, kiedy usłyszałam dzwonek do
drzwi. Jeśli to znowu kwiaty, to ich nie przyjmę. No żeby trzy razy w ciągu
dwóch godzin?! Bez przesady. Zwlekłam się z sofy i otworzyłam drzwi.
- CHRIS?!
__________
Hej. Wróciłam jak najszybciej mogłam. Rozdział taki nijaki, ale musiałam go napisać...
No, to teraz pytanie za sto punktów:
KIM JEST CHRIS?
Postać pozytywna, czy negatywna? Co wniesie do życia przeciętnej dziewczyny i światowej sławy zespołu?
I love you all!
Agata ;*